Czy wierzysz w to swiatlo ? Niepotrzebne slowa, niepotrzebne skladanie rak Czy wierzysz w ich swiatlo ? Niepotrzebne gmachy zasmiecone ludzmi Mesjasze
Cos, co juz znasz i co zawsze pozostaje To dopada cie kiedy jedziesz pustym tramwajem Ty, cichy szept w wielkim halasie, w wielkim tlumie Czy na pewno
Kolejny pusty dzien z kolejka pustych osob W ich obcych oczach dokladnie widze sie Uprzejme skurcze miesni usmiechem mnie otocza Jak cieple strugi
Nowe symbole Sztuczni idole Promocja przeboje Wszystko gowno warte Chca was oblaskawic Oswoic na tyle By moc wasze klatki Zostawic otwarte Podpisza
Napiete miesnie moja Wscieklosc W jego twarzy bez slowa Cicho bez ruchu nic nie moge Zabic tylko myslec Co o tym wie Bedzie mnie upokarzal Bedzie
Wiesz jak unikac Wydeptanych drog Po ktorych wlasnie Przeszly stada Tlum fanatykow saczy jad Narzuca krok I swoje sparszywiale Hasla na sztandarach
Czarno - bialo Za nami kolory Za nami spalone mosty i domy To co nas okreslalo teraz czeka tam Wsrod ciemnych bram na znak Nie zostanie zaden slad
Tak trudno jest gdy czujesz jakas zmiane Wystarczy chciec lecz ty sie nie poddajesz Nie znaczysz nic wiec sie jej boisz Dzwonisz do drzwi i przed
Znow otwieram swe oczy Nic nie staje sie inne Wszystko kreci sie wkolo Znowu zaczal sie dzien Nowy dzien - nic nie staje sie inne Dzien - ludzie
Ziemia drzy, z nieba cien. Wiesz juz wszystko, to ten dzien. Bez ucieczki i bez szans. Ziemia drzy ostatni raz. Ostatni dzien! Ziemia drzy, z nieba
Ludzie wy za scianami w telewizor Wasze twarze pekaja usmiechami Ludzie za szyba ruszaja ustami Wy patrzycie jak rzucaja Kamieniami Spokoj Spokoj
Wlasciwie kazdy jest wariatem Tylko nie ktorzy sie nie przyznaja Zbyt trudno jest sie z tym pogodzic Nienawidzic rzeczy ktore tak kochaja A ja ja
Subvert - Subvert - Subvert - Subvert If you gotta job You can be an agent You can work for revolution In your place of employment If you gotta
Nic nie grozi Gdy skulona pod scianami Biegne z bramy w brame I unikam wzroku Dzis nie bija odmiencow Mijacie bez slowa Ide biegne zaczepiam Wasze
Kiedy bedziemy wybijac im okna Gdy zadepczemy ich slad na ulicach Gdy wytepimy ich sekretarki Kiedy zawisna na szubienicach Nie jestesmy niewidzialni
Daleko na wydmie dziwne zwierzeta nieruchomo siedza Tylko nie probuj patrzec im w oczy Przez caly dzien slonce przed toba Odwroc sie - tam daleko
To my niepotrzebni sobie i Wam to my To my jak szczury w norach mamy tu zyc W srodku smierdzacych nor W srodku martwych blokow Tylko nie wielu wie
Musisz twardy byc dla slabych Bezlitosny dla przegranych Miec w pogardzie innych ludzi I w mysleniu sie nie brudzic Wychowanie Musisz wierzyc